- Christian! - krzyknęła i zostawiając walizki daleko w tyle rzuciła mu się na szyję. Nie mogła przyjąć tego do wiadomości, że jest w jego ramionach, tak bardzo jej tego brakowało. Chciała tu zostać, Detroit było jej miejscem na Ziemi, ale w Los Angeles czekał na nią Matt, chłopak którego kochała.
- Zapomniałem już jak bardzo tęskniłem - szepnął jej do ucha ocierając łzę, która spłynęła po policzku dziewczyny - Nie płacz!
- Brakowało mi Ciebie, tak cholernie brakowało - odpowiedziała jeszcze mocniej wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Justin, czy zamierzasz dzisiaj się ubrać? - zapytała Pattie widząc swojego syna jedzącego płatki z mlekiem w samych bokserkach - Kochanie, już jest piętnasta!
- Tak wiem - uśmiechnął się do kobiety - Głowa mnie boli i tak nigdzie nie wychodzę.
- Ale twoja siostra z Faith są w domu - zaśmiała się i włożyła kubek po kawie do zmywarki - Nie przesadzasz?
- Nie przeszkadzają mi - pocałował ją w czoło i zapominając o misce zostawionej na stole wrócił do swojego pokoju. W oczy rzucił mu się gruby zeszyt leżący na kanapie, nie przypominał sobie tego, żeby miał jakieś zeszyty. Usiadł na niezaścielonej sofie i otworzył go na pierwszej-lepszej stronie. Widniał tam rysunek. Dwie osoby, trzymające się za dłonie, najwyraźniej para, może przyjaciele. Chłopak na rysunku był zadziwiająco podobny do niego, a dziewczyna...
- Faith? - zdziwił się i przejechał palcem po sylwetce brązowowłosej. Był nie co zmieszany, ale jednocześnie zadowolony (?), cieszył się, że ona o nim myśli. Z zaciekawieniem przewracał kolejne strony, wiedział, że nie powinien tego robić.
'Now Romeo & Juliet, they could never felt the way we felt. Bonnie & Clyde, never had the highlight, we do, we do. You & I both know it can't work. It's all fun and games, 'till someone gets hurt. And I don't, I won't let that be you...'
- Przepraszam, zapomniałam zeszytu! - do jego pokoju wbiegła brunetka. Gdy zobaczyła chłopaka pochylonego nad jej notatkami zatrzymała się i spuściła wzrok. Nie wiedziała co zobaczył, czy nie odtrąci jej. Wbrew jej oczekiwaniom szatyn zamknął dziennik i podał jej go, podchodząc niebezpiecznie blisko.
- To jest piękne - szepnął jej do ucha pochylając się. Dziewczyna była od niego niższa o głowę, więc uniosła wzrok i zarumieniła się, przytulając książkę do piersi.
- Przepraszam, że musiałeś to widzieć - odgarnęła włosy nieco zmieszana - Ja już lepiej wrócę do domu.
Odwróciła się i już miała otworzyć drzwi, gdy on chwycił ją za dłoń.
- Poczekaj, proszę - szepnął i przyciągnął ją do siebie. Wtulił swoją twarz w jej włosy. Uwielbiał ten zapach malin - Dasz się zaprosić na spacer? Może o 19?
Siedzieli w mieszkaniu Chrisa i oglądali jakiś nudny film, rozmawiali przy tym o wszystkim. O tym co zmieniło się w ich życiu przez ten rok, co robili.
Ona siedziała na jego kolanach i ciągle bawiła się zamkiem od bluzy. On obejmował ją w talii i trzymał głowę na jej ramieniu ciągle łaskocząc ją wydychanym powietrzem w policzek.
Ona siedziała na jego kolanach i ciągle bawiła się zamkiem od bluzy. On obejmował ją w talii i trzymał głowę na jej ramieniu ciągle łaskocząc ją wydychanym powietrzem w policzek.
- Chris! - do salonu wbiegła Caitlin, o trzy lata młodsza siostra blondyna - Wiesz, że Bieber jest w Detroit?
Demi zesztywniała, a po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. To jedno nazwisko, a tyle różnych emocji. Nie wiedziała co ma zrobić, czy się cieszyć, a może smucić. Przecież od tak dawna chciała go zobaczyć. Chciała go poznać od nowa, zapomnieć o tym co jej zrobił, wybaczyć. Ale nie mogła, za bardzo ją to bolało. Z jej oczu poleciała jedna łza, później druga, aż rozpłakała się jak dziecko i wtuliła w ramię przyjaciela. Bała się, bała się że znów może się zakochać. Przecież ja go kocham! Nie! Nie, ja go nie kocham! Co ja gadam? Boże, to wszystko jest takie trudne. W jej głowie widniał obraz uśmiechniętego szesnastolatka. Nie mogła przestać o nim myśleć.
- Tak. Tak, wiem - mruknął chłopak gładząc ją po plecach - Był tu wczoraj.
- Słucham? - pisnęła blondynka i jeszcze bardziej się rozpłakała. Cait usiadła obok niej i pogłaskała ją po głowie.
- Nie płacz, będzie dobrze - szepnęła - Myślałam, że wiedziałaś.
- Nic się nie stało, z resztą. Nie ważne - uśmiechnęła się przez łzy i wytarła rozmazany tusz - Pójdę się ogarnąć.
Wstała z kolan przyjaciela i ruszyła w kierunku łazienki. Nie wiedziała co ma zrobić. Przecież mogła go spotkać w każdej chwili, mógł zaraz się tu pojawić, zadzwonić do drzwi. Nie chciała tego, choć serce podpowiadało jej, że właśnie tego pragnie. Nie! Nie może. Kocham Matta! Chciała schować się w jakimś ciemnym kącie, chciała, żeby każdy o niej zapomniał, chciała zapomnieć o każdym.
Zmyła makijaż i krok po kroku nałożyła nowy. Po chwili już w ogóle nie było widać, że płakała. Zadowolona z efektu wróciła do przyjaciół.
- Ona go dalej kocha, nie rozumiesz? - Chris powiedział szybko i spojrzał uważnie na Demi - Już wszystko okej?
Pokiwała głową. Kłamała, nigdy nie było okej i nie będzie. Myślała o nim codziennie, w każdej wolnej chwili. Mimo tego, że on ją zostawił, to nadal go kochała, tęskniła.
Wielkimi krokami zbliżała się pora spotkania. Faith chodziła po pokoju w kółko. Była zdenerwowana. Justin zaprosił mnie na randkę! Chwila, randkę? Nie była do tego pewna. Czy to randka, a może zwykłe, koleżeńskie spotkanie? Była nieco zagubiona. Bieber cholernie jej się podobał, czuła do niego coś więcej, ale nie wiedziała co to było. Zauroczenie, a może coś w rodzaju zakochania? A czy on coś czuł w stosunku do niej? Po jej głowie błądziło tysiąc pytań i na żadne z nich nie umiała odpowiedzieć. To wszystko było takie skomplikowane. Faith! Ogarnij się! Masz mało czasu!
Kiedy spojrzała na zegarek - podskoczyła i rzuciła się w stronę szafy. Dla Justina musiała wyglądać jak najlepiej. Pośpiesznie ubrała się i zaczęła 'upiększać się'. Zrobiła sobie delikatny makijaż, żeby chłopak nie pomyślał sobie o niej, jak o jakimś sztucznym i nic niewartym plastiku.
- Gdzie się panienka wybiera? - w progu ukazała się Jessica Endless - matka dziewczyny. Na jej widok Faith przygryzła wargę i odwróciła się w jej stronę.
- Justin zaprosił mnie na spotkanie - uśmiechnęła się nieśmiało i czekała na reakcję mamy - To brat Danielle.
- Nie lepiej nazwać to randką? - czterdziestolatka podeszła do córki widząc jej niepewny wzrok - Szczęściarz z tego Justina.
Demi zesztywniała, a po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. To jedno nazwisko, a tyle różnych emocji. Nie wiedziała co ma zrobić, czy się cieszyć, a może smucić. Przecież od tak dawna chciała go zobaczyć. Chciała go poznać od nowa, zapomnieć o tym co jej zrobił, wybaczyć. Ale nie mogła, za bardzo ją to bolało. Z jej oczu poleciała jedna łza, później druga, aż rozpłakała się jak dziecko i wtuliła w ramię przyjaciela. Bała się, bała się że znów może się zakochać. Przecież ja go kocham! Nie! Nie, ja go nie kocham! Co ja gadam? Boże, to wszystko jest takie trudne. W jej głowie widniał obraz uśmiechniętego szesnastolatka. Nie mogła przestać o nim myśleć.
- Tak. Tak, wiem - mruknął chłopak gładząc ją po plecach - Był tu wczoraj.
- Słucham? - pisnęła blondynka i jeszcze bardziej się rozpłakała. Cait usiadła obok niej i pogłaskała ją po głowie.
- Nie płacz, będzie dobrze - szepnęła - Myślałam, że wiedziałaś.
- Nic się nie stało, z resztą. Nie ważne - uśmiechnęła się przez łzy i wytarła rozmazany tusz - Pójdę się ogarnąć.
Wstała z kolan przyjaciela i ruszyła w kierunku łazienki. Nie wiedziała co ma zrobić. Przecież mogła go spotkać w każdej chwili, mógł zaraz się tu pojawić, zadzwonić do drzwi. Nie chciała tego, choć serce podpowiadało jej, że właśnie tego pragnie. Nie! Nie może. Kocham Matta! Chciała schować się w jakimś ciemnym kącie, chciała, żeby każdy o niej zapomniał, chciała zapomnieć o każdym.
Zmyła makijaż i krok po kroku nałożyła nowy. Po chwili już w ogóle nie było widać, że płakała. Zadowolona z efektu wróciła do przyjaciół.
- Ona go dalej kocha, nie rozumiesz? - Chris powiedział szybko i spojrzał uważnie na Demi - Już wszystko okej?
Pokiwała głową. Kłamała, nigdy nie było okej i nie będzie. Myślała o nim codziennie, w każdej wolnej chwili. Mimo tego, że on ją zostawił, to nadal go kochała, tęskniła.
Wielkimi krokami zbliżała się pora spotkania. Faith chodziła po pokoju w kółko. Była zdenerwowana. Justin zaprosił mnie na randkę! Chwila, randkę? Nie była do tego pewna. Czy to randka, a może zwykłe, koleżeńskie spotkanie? Była nieco zagubiona. Bieber cholernie jej się podobał, czuła do niego coś więcej, ale nie wiedziała co to było. Zauroczenie, a może coś w rodzaju zakochania? A czy on coś czuł w stosunku do niej? Po jej głowie błądziło tysiąc pytań i na żadne z nich nie umiała odpowiedzieć. To wszystko było takie skomplikowane. Faith! Ogarnij się! Masz mało czasu!
Kiedy spojrzała na zegarek - podskoczyła i rzuciła się w stronę szafy. Dla Justina musiała wyglądać jak najlepiej. Pośpiesznie ubrała się i zaczęła 'upiększać się'. Zrobiła sobie delikatny makijaż, żeby chłopak nie pomyślał sobie o niej, jak o jakimś sztucznym i nic niewartym plastiku.
- Gdzie się panienka wybiera? - w progu ukazała się Jessica Endless - matka dziewczyny. Na jej widok Faith przygryzła wargę i odwróciła się w jej stronę.
- Justin zaprosił mnie na spotkanie - uśmiechnęła się nieśmiało i czekała na reakcję mamy - To brat Danielle.
- Nie lepiej nazwać to randką? - czterdziestolatka podeszła do córki widząc jej niepewny wzrok - Szczęściarz z tego Justina.
* * *
Kochani! Wróciłam! Zdziwieni? Pewnie już straciliście nadzieje na kontynuację tego bloga. Jeżeli ktokolwiek takie miał. Ale z tego co widzę - wchodziliście na bloga, za co jestem wam cholernie wdzięczna! No i tak w ogóle - stęskniłam się ♥
A Wy?
No więc dziękuję i mam nadzieję, że mam wiernych czytelników, którzy nadal będą czytać tą historię!
I jeszcze jedno! JAITH MOMENT ♥ Awww...
KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM♥♥♥